Kolejna wizyta delegacji żółkiewskiej w Żółkwi i Lwowie

W piękny wakacyjny lipcowy weekend (18-19.08.2009) delegacja „żółkiewska” po raz kolejny uczestniczyła w kurtuazyjnej wizycie w zaprzyjaźnionej Żółkwi i jej okolicach oraz we Lwowie. Siedemnastoosobowa grupa wyruszyła klimatyzowanym mikrobusem sprawnie kierowanym przez pana Bogdana Małysza, w sobotni ranek sprzed budynku Gminy w Żółkiewce.

Szybko mijając znane okolice, Zamość i Tomaszów Lubelski grupa osiągnęła granicę, gdzie nie obyło się bez przydługiej, tradycyjnej już godzinnej odprawy w Hrebennem. Wkrótce przejazd przez Rawę Ruską i pojawiają się szerokie połacie pól i niezamieszkanych terenów. Zatrzymujemy się przed zaniedbanym pomnikiem Nestorowa w postaci charakterystycznej wysokiej akrobatycznej pętli (9 września 1913 jako pierwszy na świecie Piotr Nestorow wykonał pętlę samolotem Nieuport) i już zupełnie opuszczonym jego mauzoleum. Wokół wysoka trawa i kwitnące dziko kwiaty polne.


Za chwilę ukazuje się królewskie miasto na Roztoczu - docelowa Żółkiew, oddalona jedynie o 30 km od granicy Polski. Miasto, położone na północ od Lwowa obok podnóży góry Haraj, które przeżyło wielkość i królewską łaskę, powstało w końcu XVI wieku.

Swoją unikatowość i architekturę zawdzięcza rodzinie Żółkiewskich ze słynnym hetmanem i kanclerzem wielkim koronnym Rzeczypospolitej Stanisławem Żółkiewskim oraz jego prawnukiem, jednym z najbogatszych magnatów ówczesnej Europy, późniejszym królem polskim Janem III Sobieskim, na czele. To właśnie z naszej osady, znanej kiedyś pod nazwą Żółkiew wywodzi się wspaniały ród hetmana Stanisława. Jego dziadowie zamieszkiwali drogą nam dzisiaj Żółkiewkę. Również król Jan III Sobieski, którego 360 rocznica urodzin minęła właśnie w przeddzień naszego wyjazdu tj. 17 lipca 2009r., był blisko związany rodzinnie z pobliskimi Żółkiewce miejscowościami: Sobieską Wolą i Pilaszkowicami. Kiedy Sobieski został wybrany na króla, miasto Żółkiew wielokrotnie pełniło funkcję monarszej rezydencji, skąd kierował prawie połową Europy i udzielał audiencji zagranicznym dyplomatom. Ostatni raz podupadający na zdrowiu król przebywał w Żółkwi w 1693 roku przez okres 10 miesięcy.


O koligacjach rodzinnych tych zacnych i znakomitych rodów i związkach z Żółkiewką oraz jej dziejach można przeczytać w coraz liczniejszych opracowaniach książkowych i artykułach głównie autorstwa uczestnika i naczelnego organizatora naszej eskapady mgr Bohdana Kiełbasy [1-6].


Dokładnie w południe znajdujemy się na wielkim rynku Żółkwi już w czasach starożytnych zwanym Placem Wiecowym, tuż pod zamkiem Sobieskich. Gdyby te kamienie mogły mówić… pewnie usłyszelibyśmy o latach prosperity za panowania Żółkiewskich i Sobieskich ale też o licznych najazdach tureckich, pożarach, latach prowincjonalności i czasach tzw. radzieckich. To tutaj istniał „Słup kary” gdzie wymierzano różne egzekucje dla utrzymania porządku i przestrzegania zasad obyczajowych wśród ludności tego miasta fortecy, w jakim przeplatały się kultury wielu narodów – Polaków, Ukraińców, Żydów czy Ormian, którzy całymi wiekami mieszkali obok siebie. Tymczasem południowe słońce, wielki niezacieniony plac kierują nas do spróbowania charakterystycznego kwasu chlebowego gaszącego pragnienie.


Szybko przemieszczamy się do oczekującego już i trochę zniecierpliwionego, znanego nam księdza Bazylego Pawełko dziekana i proboszcza parafii a zarazem kustosza kolegiaty , który serdecznie nas wita ale przy okazji lekko karci i wypomina nasze spóźnienie i te pierwsze kroki skierowane do kwasu chlebowego a nie tutaj… do kościoła. Trafiamy akurat na czas sprzątania w trakcie remontu wnętrza kolegiaty. O postępach prac opowiada ksiądz, do rozmowy włączają się sprzątające starsze ale żywotne panie. Widać wielką dbałość i troskę księdza o utrzymanie tej wspaniałej świątyni odzyskanej przez parafię rzymsko-katolicką w latach 90-tych ubiegłego stulecia. Czynione są starania pozyskania kolejnych sponsorów pochodzących dotąd głównie z Polski, spośród osób prywatnych np. Zbigniewa Wojciechowskiego z Lublina i różnych instytucji m.in. Polskiej Fundacji Ochrony Zabytków.

Prawie wszyscy z naszej grupy mieli okazję wcześniej wizytować Żółkiew i zwiedzać jej wspaniałe budowle i obiekty w tym również bezcenny rzymskokatolicki kościół pw. Świętego Wawrzyńca a więc posiadającego tego samego patrona co nasza świątynia w Żółkiewce. Tym razem nie można było udać się do podziemi aby złożyć hołd przed barokowymi nagrobkami kryjącymi prochy hetmana Stanisława Żółkiewskiego, jego żony Reginy i syna Jana oraz Jakuba Sobieskiego i innych zacnych Polaków. Podziwiając witraże, organy, piękne stalle, tablice, freski i marmurowe oraz pozłacane rzeźby dziękujemy księdzu za ogromny wkład pracy i swoimi datkami oraz przekazanymi albumami o Żółkiewce i Żółkwi wspomagamy fundusze na utrzymanie i remont kolegiaty.


Następnie udajemy się do usytuowanego obok świątyni ratusza, przed którym niegdyś znajdował się pomnik króla Jana III Sobieskiego. Przed wejściem do siedziby merostwa, dzieci i prowadzące je siostry zakonne śpiewają religijne katolickie i patriotyczne polskie pieśni. Wewnątrz oczekują już osoby reprezentujące miejscowe władze m.in. pod nieobecność spowodowaną ważnym wyjazdem znanego nam z wcześniejszych spotkań mera Eugeniusza Januszewicza, jego zastępca Jurij Grzegorz Opaliński i współpracująca z nami od dawna prezes istniejącego od 17 lat Oddziału w Żółkwi - Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej Ludmiła Iwaniec, pełniąca jednocześnie funkcję vice-dyrektora miejscowej szkoły.

Prezes Regionalnego Towarzystwa Przyjaciół Żółkiewki RTPŻ Bohdan Kiełbasa przedstawia naszą delegację. Następują przywitania ze strony ukraińskiej, zastępca mera podkreśla dobrą współpracę z nami wspominając jednocześnie o innych polskich miastach partnerskich wymieniając: Zamość, Tomaszów Lubelski, gminę Cieszanów, Pomiechówek z Mazowsza, gminę Boguchwała z woj. podkarpackiego i Bełchatów. Ze strony polskiej zabiera głos dr Ryszard Gajewski prezes Polskiego Związku Katolicko-Społecznego PZKS, były poseł na Sejm kontraktowy (X kadencji 1989-1991) reprezentujący obecnie Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, jako jego prezes w zarządzie wojewódzkim w Lublinie. Następnie o związkach regionalnych w szerszym kontekście państwowości i polsko-ukraińskich doświadczeniach wspomina najwyższy rangą urzędnik państwowy z naszej strony, senator RP ( od 2007r.) Lucjan Cichosz, lekarz weterynarii z Żółkiewki, któremu towarzyszy żona Teresa. Ciekawymi spostrzeżeniami i propozycjami dalszych aktywności w transgranicznej współpracy dzielą się wójt Gminy Żółkiewka mgr inż. Jacek Lis, któremu towarzyszy żona oraz Anna Podgórska również w towarzystwie męża Jana, dyrektor Ośrodka Kultury Samorządowej OKS w Żółkiewce.

W delegacji polskiej czynnie uczestniczą: dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury WOK w Lublinie dr Artur Sępoch, przewodniczący Rady Gminy Żółkiewka Edward Bobel i jego zastępca Teresa Znój, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Żółkiewce mgr inż. Stanisław Rogalski. Władze Zarządu Wojewódzkiej Rady Towarzystw Regionalnych w Lublinie reprezentują jego dwaj wiceprzewodniczący mgr Jerzy Leopold Krzyżewski będący jednocześnie prezesem Towarzystwa Regionalnego w Hrubieszowie oraz autor niniejszego opracowania. W delegacji polskiej uczestniczy również zaprzyjaźniona z naszymi regionalistami pani notariusz mgr Jolanta Pędrak z Piask Lubelskich oraz niezmiernie aktywny fotograf i kamerzysta Stanisław Wac, bibliofil i regionalista z Lublina, często rozbawiający w bardziej swobodnych chwilach swoimi pomysłami i zachowaniem całą grupę.


Po oficjalnych przemówieniach następuje przekazanie uczestnikom spotkania pięknie wydanych w dwujęzycznej wersji, albumów „Mała i duża Żółkiew” [2] z sugestią umieszczenia ich w dużej części w bibliotekach szkolnych i o czym była mowa wyżej w zbiorach miejscowej parafii św.Wawrzyńca. Autor tego cennego dla obu miejscowości opracowania Bohdan Kiełbasa wpisuje swoje dedykacje ubogacając jeszcze bardziej jego wartość. Jest to już drugie rozszerzone wydanie albumu tłumaczone na język ukraiński przez wspomnianą Ludmiłę Iwaniec. Album oprócz ilustracji fotograficznych zawiera treści syntetycznie ujmujące historię Żółkiewki i Żółkwi oraz wielopłaszczyznową współpracę instytucjonalną i społeczną między Regionalnym Towarzystwem Przyjaciół Żółkiewki a Towarzystwem Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej Oddziału w Żółkwi oraz władzami samorządowymi, szkołami i ośrodkami kultury.

Dwujęzyczne wydanie wspólnej historii przypomni, szczególnie młodzieży wychowywanej od kilku pokoleń w specyficznym duchu, jakie w przeszłości związki łączyły nasze miejscowości, historycznie powiązane przez rody Żółkiewskich i Sobieskich. Mamy nadzieję, iż fakt ten pozytywnie wpłynie na integrację transgraniczną. Słuchamy wzruszającego śpiewu kilkudziesięciu dzieci prowadzonych przez akompaniującą na gitarze siostrę zakonną. Ludmiła Iwaniec wręcza dzieciom i wszystkim uczestnikom spotkania ładnie wydaną ( przy wsparciu finansowym Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”) w języku polskim broszurę o Żółkwi [6]. Następnie w już mniej oficjalnej ale bardzo miłej atmosferze, przy kawie i ciastkach rozmawiamy z mamą pani Iwaniec, paniami Sałową, Kozak, Rudnicką, z panią Lesią, Nadzią i wieloma innymi osobami zrzeszonymi w miejscowym Towarzystwie.


Teraz czeka nas kolejna atrakcja - wyjazd za miasto w kierunku zachodnim do oddalonego o 6 km Krechowa, dawnej twierdzy otoczonej fosą ze zwodzonym mostem. Krechowski klasztor Ojców Bazylianów z XVII w. - jedna z pereł ukraińskiej części Roztocza i Jaworowskiego Parku Narodowego. Jego podwaliny założyli dwaj prawosławni mnisi: Sylwester i Jojił, pierwotnie w lesie, na południe od obecnych zabudowań. Potem Stanisław Żółkiewski ofiarował im działkę u podnóża Pobożnej Góry, na której ok.1618 roku zaczęto wznosić klasztor i ok. 1650r. główną cerkiew Przemienienia Pańskiego.

Klasztor w swych dziejach był wielokrotnie niszczony: najpierw w 1659 r. przez Tatarów, w 1670 r. mnichów dosięgła epidemia dżumy i 2 lata potem ponownie przez Tatarów. W 1721 roku Krechowscy mnisi przyjęli unię i rozpoczęli wznoszenie nowych, murowanych obiektów. Obecnie za bramą klasztorną znajdujemy dwie spośród istniejących kiedyś czterech cerkwi grekokatolickich. Murowaną pw. św. Mikołaja ( z dorocznym czerwcowym świętem) zbudowano w latach 1721-1737. W jej wnętrzu, w lewej nawie znajduje się obraz Matki Bożej Werchrackiej przeniesiony z dawnego klasztoru na wzgórzu Monastyr koło Werchraty. To właśnie tutaj w skupieniu i w podniosłym nastroju słuchamy pięknego śpiewu kilkudziesięciu młodych diakonów. Trudno w takiej chwili nie ulec nastrojowi i nie poddać się refleksyjnej zadumie nad przemijaniem życia i prawdziwymi wartościami. Drugą, w ostatnich latach odrestaurowaną jest drewniana cerkiew pw. Przemienienia Pańskiego usytuowana na głównym dziedzińcu. Po II wojnie światowej zakonników przepędzono a w jedynej pozostałej cerkwi św. Mikołaja urządzono szpital psychiatryczny a potem magazyn chemikaliów.

W 1991 r. powrócili na swoje włości bazylianie i obecnie mieszka tutaj około 40 mnichów. Odbudowywany klasztor posiada kształt nieregularnego pięcioboku otoczonego wysokim murem obronnym z trzema basztami w narożnikach, z których jedna pełni funkcję dzwonnicy.


Tuż przed bramą monastyru na skraju roztoczańskiego wzgórza zlokalizowano cmentarz. Na poczesnym miejscu wśród wielu grobów wzniesiono pomnik w kształcie ostrosłupa z metalowymi tablicami upamiętniającymi nazwiska ofiar NKWD obok kolumn nazwisk poprzedzonych napisem „Вояки УПА „ (z lat 1944-1947) oraz „СЛАВА ГЕРОЯМ !”. Znowu refleksje żeby nie powiedzieć emocje, historia. Dla nas pomieszanie Ofiar stalinowskiego totalitaryzmu z okrutnymi dla Polaków członkami ugrupowań UPA. Jedno co pewne i oczywiste, to należne uszanowanie poległych ….


Zagłębiamy się w las i jego klimat. Przyjemny chłód w taki upalny dzień. Przemierzamy kręte, białe ścieżki szlaku turystycznego wśród wysokich drzew dających wspaniały cień i grę słonecznych, przebijających się przez liście promieni słonecznych. Strome podejścia urozmaiconego terenu wąwozów i pagórków. Na dnie jednego z wąwozów znajdujemy białą kapliczkę z figurą Matki Boskiej z różańcem, postawionej na źródełku. Akurat trafiliśmy na prace wykończeniowe remontu cebulowo - cerkiewnej kopuły stanowiącej dach kapliczki. Bardzo smaczna woda źródlana słynąca z właściwości uzdrawiających gasi wyśmienicie nasze pragnienie.

Jeszcze trochę intensywnej wspinaczki i jesteśmy wśród biało-szaro-zielonych, omszałych skał z wypłukanymi erozją otworami. Znajdujemy tu dwie pieczary zamieszkałe jak informuje umieszczona tablica w latach 1590-1612 przez eremitów. Wspinamy się do wejścia i czeluści ciemnego wnętrza skalnej groty. Trudno oprzeć się pokusie porównania ze standardami komfortu dzisiejszych mieszkań, chociaż i w tamtych czasach nie była to norma.


Trochę sforsowani ostatnimi marszami i ilością wrażeń z przyjemnością wracamy na już nie tak upalny jak wcześniej rynek. Tutaj, pod kolorowymi parasolami w dobrej i miłej atmosferze w towarzystwie cały czas będącej z nami panią Ludmiłą, smakujemy miejscowe piwo. Niektórzy z nas kupują, szczególnie w jednym upatrzonym wcześniej sklepie pierwsze pamiątki… i upominki dla swoich bliskich. W dobrym nastroju udajemy się do miejsc noclegowych u zaprzyjaźnionych i gościnnych osób oraz równie miłych gospodarzy agroturystycznego pensjonatu. Po takim dniu kolacja smakuje specjalnie a opowieści są coraz barwniejsze.

Wymieniamy spostrzeżenia, trwają typowe wieczorne dyskusje, jako ciekawostki wymienia się związanych pochodzeniem z Żółkwi czy jej okolic przodków lub rodzin słynnego polityka Zbigniewa Brzezinskiego, reżysera filmowego Jerzego Hoffmana czy Jolanty Kwaśniwskiej. Późnym wieczorem zasypiamy z nadzieją na jutrzejsze atrakcje.


Kolejny dzień, niedziela 19 lipca 2009r. – po śniadaniu żegnamy miłych gospodarzy z Żółkwi i słabymi drogami udajemy się do odległego zaledwie o 34 km Lwowa. Tym razem pogoda jest mniej życzliwa. W czasie krótkiego spaceru przez Stare Miasto, gdzie podziwiamy piękną architekturę, pomniki, Kaplicę Boimów... wspominam razem ze swoim kolegą jeszcze ze szkoły podstawowej w Żółkiewce Ryszardem Gajewskim, tamte odległe czasy, naszych nauczycieli, znajomych i już nie wszystkich żyjących koleżanki i kolegów. Ważnym dla nas wydarzeniem jest udział w głównej niedzielnej mszy św. w Katedrze Lwowskiej pw. Najświętszej Marii Panny. Mszę w obecności szczelnie wypełnionej przez wiernych, wielkiej świątyni sprawuje ksiądz proboszcz.

Odprawia ją w intencji o zdrowie i Błogosławieństwo Boże dla naszych stowarzyszeń, wymieniając i witając członków Zarządu Wojewódzkiego Rady Towarzystw Regionalnych w Lublinie, Regionalnego Towarzystwa Przyjaciół Żółkiewki oraz Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej. Poświęca nam swoją uwagę, wymienia obecnego wśród nas senatora RP oraz innych z nazwiska i w ciepłych słowach podkreśla potrzebę i wartość naszej działalności. Takie chwile pozostają na dłużej w pamięci i wyzwalają dalszą chęć do aktywności.


Podziwiamy jeszcze słynną Operę a właściwie Teatr Opery i Baletu wzniesiony w ciągu 3 lat (1897-1900) a zaprojektowany przez polskiego architekta Zygmunta Gorgolewskiego. Można by długo jeszcze pisać o zabytkach i pięknie tego bardzo polskiego miasta, które większość z nas, a chyba nawet wszyscy odwiedzamy kolejny raz [7].

Ostatnie godziny spędzamy indywidualnie i na sam koniec udajemy się do słynnej, szczególnie wśród Polaków nekropolii Cmentarza Łyczakowskiego. Tutaj oddajemy hołd zmarłym, wybitnym i mniej znanym Polakom. Słuchamy relacji dobrze przygotowanej i sympatycznej przewodniczki o życiu i zasługach złożonych w mijanych grobowcach Osób: Gabrieli Zapolskiej, Władysława Bełzy, Mariana Gawalewicza, Aleksandra Czołowskiego, Marii Konopnickiej, Stefana Banacha, Zygmunta Gorgolewskiego, Konstantego Ordona, Seweryna Goszczyńskiego, Franciszka Zaremby, Mikołaja Isakowicza….. To piękna i wzruszająca lekcja historii i patriotyzmu ale potęgujący się deszcz nie pozwala na dalszą peregrynację cmentarza.


Jeszcze ostatni „rzut oka” na miasto Lwów i wyruszamy w drogę powrotną zatrzymując się na zakupach przed granicą. Czas podróży mija szybko w miłej atmosferze pierwszych podsumowań i wrażeń intensywnie spędzonych wspólnie dwóch dni. Z wdzięcznością dla inicjatorów integracji oraz sponsorów głównie pozostawionych w Żółkwi i Katedrze Lwowskiej albumów, mamy nadzieję, iż ten kształcący wyjazd nie jest ostatnim i będzie zachętą dla organizacji następnych z udziałem kolejnych grup.

Autor: dr hab. inż. Andrzej Wac-Włodarczyk


Literatura
1. Bohdan Kiełbasa „Dzieje Żółkiewki i okolic” cz.I, Oficyna Wydawnicza Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Lublinie, Lublin-Żółkiewka 2004,
2. Bohdan Kiełbasa „Mała i duża Żółkiew”, Wyd. II rozszerzone, Wydawnictwo „Romar” w Krasnymstawie, Żółkiewka 2009,
3. Bohdan Kiełbasa „Regionalne Towarzystwo Przyjaciół Żółkiewki”, Ziemia Jastkowska, Nr 2 (I) grudzień 2008 s.5,
4. Bohdan Kiełbasa „Historiał Żółkiewki”, Panorama Żółkiewska, Kwartalnik społeczno-kulturalny, Nr 1/2008 s.7, Nr 2/2009 s.7,
5. Парцей Мирон „Стародавня Жовква” , Видавництво Світ, Львів 2005,
6. Broszura „Żółkiew”, Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej-Oddział w Żółkwi, 2006,
7. Barbara Niedźwiedź „Wyjazd integracyjny”, Panorama Żółkiewska, Kwartalnik społeczno-kulturalny, Nr 2/2009 s.18-24.