Mój Dziadek Kazimierz Pacyk ps. ,, GROM" BOHATER
Nazywam się Paweł Pacyk, mam 12 lat, chodzę do szkoły podstawowej w Gromadzie, do klasy szóstej. I chociaż jestem zwyczajnym chcłopcem, mam w rodzinie Bohaterów, a jednym z nich jest mój Dziadek.
Dziadka nie zdążyłem poznać. Urodziłem się 2 lata po jego śmierci.
Nie pamiętam nawet dokładnie, kiedy usłyszałem Jego historię, ale im jestem starszy, tym więcej się dowiaduję i zaczynam rozumieć, jak wspaniałym był człowiekiem. Bardzo odważnym. Wielkim patriota.
Moje pierwsze wspomnienie to Osuchy i wyjazdy w czerwcu na uroczystości ku czci poległych partyzantów. W lesie w Osuchach, przy głównej drodze z Józefowa do Łukowej, znajduje się cmentarz około 300 partyzantów Batalionów Chłopskiej i Armii Krajowej, poległych w dniach 25-26 czerwca 1944 roku. Była tam największa bitwa partyzancka stoczona w europie podczas II wojny światowej, zwana Bitwa pod Osuchami. Wielkie wrażenie na mnie zrobił i nadal robi widok zgromadzonego tam wojska, starszych ludzi w mundurach, żołnierzy- partyzantów... Zacząłem pytać a tata opowiadał...
Odkąd pamiętam, co roku tam jeździmy całą rodziną, a od taty wiem, że on też od wczesnego dzieciństwa jeździł z dziadkiem(swoim tatą). Jest to nasza tradycja.
Mój dziadek Kazimierz Pacyk urodził się 19.01.1918 r. kiedy Polska odzyskała niepodległość po przeszło 100 latach niewoli. Było ich w domu czterech braci. Najstarszy Jan służył w marynarce wojennej, walczył na Helu, gdzie dostał się do niemieckiej niewoli, i skąd dwukrotnie uciekał. A mój dziadek z dwoma braćmi byli w domu i też chcieli walczyć z Niemcami.
W październiku 1939 r. wreszcie zaproponowano Mu wstąpienie do Polskiej Organizacji Wojskowej, na co wyraził zgodę. Dziadek opowiadał tacie, że nie mógł wtedy zrozumieć, jak powstanie Polska, skoro takie dwa mocarstwa rozdarły Ją na dwie części. Przełożeni odpowiedzieli, że te dwa mocarstwa będą w przyszłości walczyć ze sobą i upadną, a oni muszą organizować Polską Armie Podziemną i walczyć o Polskę.
dziadek tuż przed wojną uczył się na leśniczego, dlatego musiał przyjąć od Niemców służbę gajowego. Otrzymał pod opiekę teren leśny i tam magazynował broń dla przyszłych partyzantów, którą przetransportował z lasów Janowskich. Było to niebezpieczne, ale udało się.
W październiku 1939 r. po przysiędze został mianowany komendantem obszernego terenu Biłgoraj- Frampol- Panasówka. Dostał pseudonim ,, GROM". Na tym tym terenie zorganizował dwa plutony miejscowych ludzi: 60 żołnierzy, wywiad i inne osoby współpracujące. ludzie zaufali mu. Zaczęło się szkolenie wojskowe.
Dziadek prowadził sabotaż przeciwko okupantowi. Obserwował i notował ruchy wojska niemieckiego. Pomagał ludziom ukrywającym się przed okupantem, ludziom młodym zmuszanym do wyjazdu do Niemiec na roboty. Wyszukiwał konfidentów gestapo.
Raz w lesie, podczas przenoszenia broni, natknął się na Niemców. Ostrzegł innych, a sam schował się w kryjówce, gdzie była woda. Przeziębił się, bo musiał tam stać do nocy, a był styczeń (...).
Pradziadek i wujek torturowani w więzieniu w Zamościu nie wydali, nie zdradzili nikogo. Zostali straceni w dniu 21. 01.1944 r. prawdopodobnie na Rotundzie.
Czy ja na ich miejscu potrafiłbym się tak bohatersko zachować? Często o tym myślę...(...).
Nie ma tygodnia, żebyśmy w domu nie wspominali czasów wojennych dziadka. Najwięcej o tym mówi babcia, tata z mama uczestniczą w rozmowie, a my z rodzeństwem słuchamy...i pytamy...
Dziadek zostawił Pamiętnik. czytałem go. Nie wszystko zrozumiałem, ale jak będę stzrszy przeczytam jeszcze raz, i jeszcze raz. cieszę, się, że dziadek spisał swoje wspomnienia. Może kiedyś zostaną wydane i wszyscy dowiedzą się, że był WIELKIM BOHATEREM.