Wac-Włodarczyk A.: Sylwetki- „Wspomnienie o Walerym Wacu – przedwojennym wójcie w Żółkiewce”

WSPOMNIENIE O WALERYM WACU PRZEDWOJENNYM WÓJCIE W ŻÓŁKIEWCE

        Trudno pisać o kimś, kogo nigdy nie poznałem osobiście, nie zamieniłem z Nim słowa, nie miałem szans... urodziłem się pięć lat po Jego śmierci. W rodzinie nazywaliśmy Go stryjkiem, chociaż był nim tylko dla mojego ojca Kazimierza i jego siostry, a mojej cioci Zosi, do której zwracałem się jako do swojej mamy.

Walery Wac, bo o Nim mowa, brat mojego dziadka Jana i przyrodni brat trzech moich już nieżyjących ciotek Izabeli Kulik, Władysławy Podgórskiej i Leokadii Wronowej (Jej szwagrem był działacz ruchu ludowego , poseł na sejm,  dr medycyny Stanisław Wrona-Merski). Kilka starych fotografii w rodzinnych albumach, trzy dokumenty z obozu koncentracyjnego, wypisy z ksiąg archiwalnych do rodzinnego drzewa genealogicznego [1], numer telefonu [2] - to wszystkie materialne dokumenty po Nim.

         Jak wynika z mojej specyfikacji genealogicznej [1] Walery Wac urodził się 12 lutego 1894r. (akt ur. Nr 19/1894). Jego ojciec Józef Wac (ur.27.11.1859 w Żółkiewce- Nr akt 77-ks.M.Garlicki proboszcz parafii pw. św.Wawrzyńca w Żółkiewce), zmarł 25.05.1893 w wieku 34 lat w wyniku tragicznego wypadku, pozostawiając wdowę Teklę Wac z Antoniówki (z d. Szpot ur.1872, zm.26.12.1941 ), syna Jana i jeszcze nienarodzonego Walerego.

Józef pochowany jest na cmentarzu w Żółkiewce, razem ze swoim ojcem Maciejem (brak tabliczki) i w późniejszych latach- Klementyną Kozdrój z d.Wac (pomnik żelazny, vis a vis kaplicy cmentarnej rodziny właścicieli ziemskich Janisławskich. Dziadek Walerego i Jana – Andrzej Szpot (ż.Agnieszka Rosik), który jest pradziadkiem doktora Lucjana Ważnego oraz prapradziadkiem doktora Adama Jędzury i moim, zmarł w 1883 i pochowany jest również w Żółkiewce.

         Stryjek Walery cieszył się wielkim uznaniem zarówno wśród domowników jak i osób obcych. Wiem o tym z żywych, ustnych przekazów w rodzinie. Dzisiaj, niestety po prawie 70.latach od Jego śmierci, niewiele faktów biograficznych potrafię przytoczyć. Z powodu pożaru nie zachowały się nawet zapisy metrykalne w Gminie i Kościele Parafialnym w Żółkiewce, gdzie stryjek sprawował urząd wójta. Ze wspomnień rodzinnych pamiętam jak opowiadano o Jego szlachetności, o tym jak uczył własne i swojego brata dzieci, patriotycznych wierszy, odpowiedzialności, a chłopców męskiej postawy i odwagi.

Walery Wac, wójt Żółkiewki został aresztowany przez niemieckich okupantów i osadzony w obozie koncentracyjnym w Mauthausen. Tam też zginął w 1942 roku. O fakcie Jego śmierci rodzina została powiadomiona lakonicznym pismem z obozu zagłady. Według zasłyszanych relacji rodzinnych, ktoś z Jego współtowarzyszy niedoli, który przeżył wojnę i wrócił do kraju opowiadał, że Stryjek nie mogąc znieść upodlenia ze strony niemieckich oprawców, sam odebrał sobie życie, rzucając się w desperackim akcie, na znajdujące się pod napięciem elektrycznym druty ogrodzenia obozowego. Czy tak było rzeczywiście, trudno teraz dociekać.

         Pamiętam żonę Stryjka Katarzynę z d.Sadlicką (ur. w Słupecznie k/Maciejowa, zm. w Żółkiewce 13 marca 1957r.), która dzielnie wychowywała i kształciła trójkę ich dzieci. Jako wdowa, w okresie powojennej rzeczywistości, zaliczana do grona kułackich właścicieli gospodarstw rolnych, ciężko pracując pokonywała z godnością trudności finansowe.

Już po niemieckiej okupacji, inni oprawcy - „wyzwoliciele”, szukający według nich ukrywającego się po powrocie z wojny przedwojennego wójta Żółkiewki Walerego Waca, w drodze „wspaniałomyślności i wielkiej łaski” nie spalili domu, a jedynie część zabudowań gospodarskich wdowy.

           Walery Wac pozostawił troje dzieci: Jadwigę (ur.5 września 1925r., akt ur. USC Żółkiewka nr 172/1925, chrzest 12 lutego1925r., rodzice chrzestni: Jan Wac i Leokadia Wacówna), Janusza (ur.06.02.1929, nr akt parafialnych - Żółkiewka 44/1929, ks.Brzozowski; chrzest-30 marca 1929r., rodzice chrzestni: Józef Sadło i Władysława Podgórska, ks. Brzozowski, ślub: cywilny- 19.03.1951 w Żółkiewce, kościelny- 07.01.1951 w Bychawie z Genowefą z d.Kozak, ur.10.04.1928r. w Bychawie -Wincentówku); studia w latach 1948/49-1951/52, dyplom lekarza weterynarii UMCS w Lublinie - Nr 426/817/III/53, pracował w lecznicach zwierząt m.in. w Sokółce, Żółkiewce i jako powiatowy lekarz weterynarii w Krasnymstawie, zm.3 maja 1969r. w Krasnymstawie) i Henryka (ur.09.02.1940r. w Kol.Żółkiew, akta parafialne Żółkiewka-Nr 50/1940; zmarł bardzo młodo 29.10.1959r. w Lublinie).

Niestety oni także już nie żyją, spoczywają w rodzinnym grobowcu w Żółkiewce. Jedynie Janusz, lekarz weterynarii ożeniony z bardzo lubianą w naszej rodzinie ciocią Gienią pozostawił swoich następców: Ewę (Ewa Tolak, ur.19.06.1952r.), Marka (ur.23.07.1954r. w Bychawie) i Grzesia (ur.1.11.1956r. w Dąbrowie Białostockiej). Teraz oni wychowują własne dzieci, ośmioro prawnuków Walerego (Andrzej Tolak-ur.25.04.1982; Joanna Tolak-ur.5.11.1987; Dorota Wac- ur.17.12.1979; Sebastian Wac-ur.18.11.1983; Grzegorz Wac-ur.13.06.1988; Magdalena Wac- ur.20.09.1983; Tomasz Wac-ur.1.10.1984; Katarzyna Wac-ur.30.05.1989) [1].

         Szkoda, że tak krótkie życiorysy Jego dzieci i najbliższych nie pozwoliły nawet na przekazanie wspomnień z tamtych przedwojennych lat i pięknych kart z życia Stryjka. Na płycie rodzinnego grobu na cmentarzu w Żółkiewce pozostał jedynie milczący napis „Walery Wac zginął tragicznie w Mauthausen, żył lat 48, zm.22 VII 1942r".

         Walery Wac w okresie przedwojennym (nie potrafię odtworzyć od którego roku) był wójtem w Żółkiewce. Z opowiadań starszych mieszkańców, wiem, że cieszył się szacunkiem i zaufaniem, działał na rzecz jej przyszłości. Pobudował cegielnię, rozpoczął budowę nowej szkoły w 1935r. o czym wspominają dawne mieszkanki - córki kierowników dwóch miejscowych, przedwojennych szkół powszechnych, pani prof. Hanna Chrząstek-Spruch (Uniwersytet Medyczny w Lublinie, ojciec Andrzej Chrząstek kierownik szkoły męskiej) oraz pani mecenas mgr Barbara Poniatowska (córka Tomasza Książka, kierownika szkoły żeńskiej, siostra obecnego rektora Uniwersytetu Medycznego prof..Andrzeja Książka), a także pan profesor Wiesław Skrzydło, wieloletni rektor UMCS w Lublinie (mieszkał w Żółkiewce w latach 1935-45 razem z rodzicami i braćmi). Podobno często jeździł konno i jak słyszałem, szczególnie od pań był przystojnym mężczyzną.

        W notatce sporządzonej na podstawie dokumentacji zdobytej przez p.Bohdana Kiełbasę czytamy:  „Walery Wac cieszył się uznaniem i szacunkiem społeczeństwa. W wyborach powszechnych na wójta Żółkiewki otrzymał znaczącą przewagę nad startującym rywalem. Był aktywny społecznie i myślał perspektywicznie.

        18.07.1933 r. Andrzej Chrząstek przejmuje kierownictwo szkoły nr 1 (męskiej) od Adama Kobielskiego. Dwie ówczesne szkoły mieściły się aż w 10 lokalach, z których "najokazalszym" był budynek główny z 1917 r. (obecna biblioteka). Już w 1934 r. utworzono Społeczny Komitet Budowy Szkoły, na czele którego stanął wójt Walery Wac. W krótkim czasie opracowano nowoczesną dokumentację i w 1935 r. rozpoczęto budowę.

Wielki pożar 21 maja 1938 r. pokrzyżował jej plany, ale przed wybuchem wojny zrealizowano budynek do pierwszego stropu. Po pożarze jeszcze w 1938 r. wykonano inwentaryzację całej Żółkiewki i rozpoczęto opracowywać plan zagospodarowania przestrzennego. Wójt myślący perspektywicznie, chciał odbudować Żółkiewkę "murowaną". Młody, zdolny miejscowy inż. Marian Wrona - Kiełczewski prawie "błyskawicznie" opracował dokumentację i nadzorował budowę cegielni w Woli Żółkiewskiej, która jeszcze przed wybuchem wojny rozpoczęła produkcję cegły. Zyskała na tym budowa szkoły. Podstawowy materiał, był własnej produkcji. Przygotowania do wojny oraz jej wybuch zahamowały planowane zamierzenia inwestycyjne. Prymitywne budki przetrwały do 1975 roku”

         Kilka lat temu ocalały w wojnie, pan Chaim Zylberklang – Żyd urodzony w Żółkiewce, napisał książkę [3], w której wspomina: „We wdzięcznej pamięci utkwił mi na zawsze obraz wójta z Żółkiewki, który był w miasteczku wszystkim i dla wszystkich. Życzyłbym Polsce, żeby obecni samorządowcy byli tej miary, co przed wojną wójt, pan Walery Wac, zamieszkały we wsi Rożki, i podobnie godnie reprezentowali interesy społeczności lokalnych.

Był szlachetnym, dobrym, sprawiedliwym i bezstronnym człowiekiem, w równym stopniu dla Polaków, jak i dla Żydów. W święta narodowe Polski wójt przychodził do bożnicy, a nasz rabin na jego ręce przekazywał pozdrowienia i życzenia dla marszałka Piłsudskiego i prezydenta. A że dobrze nie znał języka polskiego, to zwykle przekręcał ich nazwiska. Abram Klerer, który miał budkę z kapeluszami, znający język polski, służył pomocą rabinowi w dłuższych rozmowach z wójtem. Twierdził, że rabin nazywał prezydenta Moszczycki, a marszałka Piltucki”.

          W innym miejscu swojej książki Chaim Zylberklang pisze ”.... Bez koni dziedzica baliśmy się wracać do domu. Ojciec spotkał się z naszym kochanym wójtem Wacem i powiedział mu, gdzie są konie pana Janisławskiego. Ten powiadomił dziedzica i przeprosił go w naszym imieniu za to, co się stało. Rządca folwarku z fornalem pojechali do wskazanej wsi i odebrali konie z wozem, a szlachetny wójt powiadomił nas, że wszystko zakończyło się szczęśliwie i możemy już spokojnie wracać do domu.

           Pan Wac miał do wszystkich serdeczny, przyjacielski, sprawiedliwy stosunek. Nie czynił różnicy między Żydem czy Polakiem. Gdy Niemcy w Żółkiewce wyrzucali ze sklepów żydowskich towary i rozdawali je miejscowym Polakom, zachęcając do rabunku, pan Wac upominał rodaków mówiąc: „Jak się nie wstydzicie brać udział w tej grabieży”. Gdy na polecenie, jego słowa przetłumaczono Niemcowi, ten chciał go zastrzelić. Tym razem uniknął śmierci, ale w marcu w 1942r. został aresztowany i zginął w obozie koncentracyjnym”.

 

       Z dodatkowych informacji udało mi się jedynie poprzez Internet ustalić, że początkowo był więźniem na Zamku w Lublinie, skąd 12 maja 1942 został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, a następnie do Mauthausen w Austrii, skąd jak wiemy niestety już nie powrócił. A był jeszcze w pełni sił 48-letnim mężczyzną, który mógłby przy swojej inwencji i charakterze wiele dokonać zarówno dla społeczeństwa jak i dla rodziny. Niestety mógłby...ale nie mógł. Pozostał w naszej wdzięcznej pamięci, całej rodziny a myślę, że nie tylko…

[1]. http://www.myheritage.pl/site-family-tree-79131543/wac-włodarczyk

[2]. http://bc.mbpradom.pl/dlibra/plain-content?id=1752,  Spis abonentów Dyrekcji

   Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej w mieście Lublinie na 1935r.  ŻÓLKIEWKA L (8-18): 5 Hamer Dawid, dr med., Krasnystawska. 6 Wac Walery, wójt gminy Żółkiewka, a. mieszkanie, kol. Żółkiew.

[3]. Chaim Zylberklang „Z Żółkiewki do Erec Israel. Przez Kotłas-Buzułuk-Ural-Polskę- Niemcy i Francję”, Wyd.KGM  drugie, poprawione i rozszerzone, Lublin 2005.

                                                                                          Andrzej Wac-Włodarczyk

 

Wac-Włodarczyk A.: Sylwetki- „Wspomnienie o Walerym Wacu – przedwojennym wójcie w Żółkiewce”, Panorama Żółkiewska, Kwartalnik Społeczno-Kulturalny, Nr 1(8)/2011 sierpień, s.41-44.